W pierwszym spotkaniu podopieczni szkoleniowca Paolo Sousy nie sprostali rywalowi – Słowacji ulegli niespodziewanie 0:1. W kolejnym meczu dzięki bramce Lewandowskiego zremisowali 1:1 z Hiszpanią i pozostali w grze o awans do 1/8 finału. W ostatnim meczu „Lewy” trafił do siatki dwukrotnie, Polacy jednak przegrali ze Szwecją 2:3 i pożegnali się z turniejem już w fazie grupowej, zajmując ostatnie miejsce.
Kilkunastu fanów, którzy oglądali mecz w Klubie Kibica, było niepocieszonych. „Po przybyciu tutaj powiedziałem, że Lewandowski zdobędzie hattrick, zaś polska drużyna wygra i awansuje. Niewiele brakowało, szkoda, że przy stanie 0:1 trafił głową tylko w poprzeczkę”, powiedział Jan Heczko z Gródku. Na mecze z udziałem polskiej ekipy przyjeżdża do Boconowic od początku działalności Klubu Kibica.
O wiele lepiej i przyjemniej ogląda się mecze przy piwku w towarzystwie znajomych, niż samemu w domu. Kibice w Boconowicach spotkali się tylko trzykrotnie. „Nie ukrywam, że liczyliśmy na więcej. Myślałem, że Polacy po 30 latach ograją Szwecję i przełamią złą passę. Nasze żony będą zadowolone, że będziemy z nimi siedzieć w domu. Nie pozostaje nam nic innego, niż czekać na kolejne zmagania z udziałem polskich sportowców”, zaznaczył wiceprezes boconowickiego Koła PZKO Władysław Łysek. To właśnie w jego ogrodzie pięć lat temu zaczęli się spotykać kibice. Od 2019 roku wspólnie trzymają kciuki polskim sportowcom w Domie PZKO.
„Euro to nasza druga wspólna impreza. Po zniesieniu obostrzeń zorganizowaliśmy na początku czerwca smażenie jajeczniczy połączone z uroczystym otwarciem wyremontowanego Domu Polskiego w Boconowicach,“ zaznaczył prezes Miejscowego Koła PZKO Marek Słowiaczek. Dodał, że pierwsze spotkanie Klubu Kibica w ramach Euro było najbardziej emocjonujące, przybyło ponad 25 osób. „Cieszy nas, że to nie są tylko osoby z Boconowic, przychodzą ludzie z różnych miejscowości. Nie ograniczamy się do naszych członków, jesteśmy otwarci na wszystkich, chętnie przywitamy ich w naszych progach”, dodał Słowiaczek.