„Liczył się dla nas folklor i zabawa”

W organizację Balu Gorolskigo przez ponad 40 lat wkładało mnóstwo wysiłku i poświęcenia wiele osób, przede wszystkim Andrzej Niedoba oraz Alojzy Martynek. W tym roku zapowiedzieli, że tę znaczącą imprezę zorganizowali po raz ostatni.

Organizatorzy Balu Gorolskigo w Mostach koło Jabłonkowa – Alojzy Martynek i Andrzej Niedoba. Foto: archiwum BG

 Skąd pojawił się pomysł zorganizowania Balu Gorolskigo?

A. Niedoba: W ramach chóru Gorol działał zespół taneczny. Jeździliśmy po Polsce i ówczesnej Czechosłowacji, poznając inne zespoły folklorystyczne oraz ich formę zabawy. Do aktywności pobudziły nas osoby z innych regionów, które organizowały własne bale manifestując tym samym odrębność swojej kultury. W końcu postanowiliśmy urządzić Bal Gorolski.

 Jak wyglądały pierwsze Bale Gorolski?

A. Niedoba: Z punktu widzenia kultury towarzyskiej odbywały się w bardzo trudnych, wręcz prymitywnych warunkach. W tym czasie Kasowy wyglądał tak samo jak w latach 30. minionego wieku, kiedy go zbudowano. Sala, dwa pomieszczenia i stary piec w kącie, w którym trzeba było napalić trzy dni przed imprezą.

Do dekoracji wykorzystywaliśmy słomę oraz czetynę. Byliśmy młodzi i pełni wigoru. Naszym celem było pielęgnowanie folkloru i góralszczyzny, uczyliśmy naszych gości ludowych tańców towarzyskich, organizowaliśmy tematyczne seminaria popularno-naukowe na temat muzyki i tańca, regionu, strojów, zwyczajów, pasterstwa czy zbójnictwa.

 Od samego początku goście bawili się przy dźwiękach kapel ludowych?

A. Niedoba: Zaprosiliśmy do nas Zbyszka Wałacha z Kazkiem Urbasiem. Towarzyszyli im Czesław Węglarz i Jacek Kotarba – studenci muzyki na UŚ-iu w Cieszynie. W tych czasach nie było łatwo przekroczyć granicy. Przyjeżdżała do nas również kapela zespołu Olza. Kapele występowały bez nagłośnienia.

Postanowiliśmy bawić się wyłącznie na ludowo, wieści o naszym balu rozchodziły się coraz dalej. ZZakopanego zaczął do nas przybywać Jasio Karpiel – Bułecka, nieco później zaczął do nas przyjeżdżać znany cymbalista Jan Rokyta ze swoją kapelą oraz cały szereg gajdoszy.

Przed rewolucją aksamitną muzykowanie odbywało się na zasadach koleżeńskich, kapele zagrały za przysłowiowego kotleta. Źródłem naszych niewielkich dochodów były bilety wstępu i kieliszki. Liczył się dla nas folklor i świetna zabawa, a nie pieniądze.

 

Další zprávy z regionu