Na scenie trzynieckiego Domu Kultury „Trisia” przewinęły się wszystkie pokolenia „Oldrzychowic”. Tłumnie było też na widowni. Pękała w szwach.
Punktem wyjścia pierwszej części było przywiązanie do rodzimych tradycji. Gdy widzowie posłuchali legendy o początkach zespołu, pośrednio pojawiła się przed nimi jego przyszłość. Dzieci w różnym wieku, nawet niemowlęta ze swoimi mamami. Wstęp uwieńczono tańcami cieszyńskimi, po czym „Oldrzychowice” przedstawiły się w repertuarze spoza naszego regionu.
To widzowie odpakowywali prezent za prezentem. Tanecznym oczywiście. Były m.in. tańce z regionu Raslavic, Rzeszowa czy kostelecki czardasz.
Zachwycała choreografia, jej wykonanie i stroje. Zaangażowanie i radość poszczególnych grup tancerzy była namacalna nawet w ostatnim rzędzie. Aż chciało się do nich dołączyć.
Z lewej strony sceny przygrywała kapela „4-smyki”, w solo odsłonie wystąpiła zaś „Grupa Ja – kubka”, która pokazała, że utwory ludowe można swobodnie łączyć z przebojami muzyki popularnej. Dowcipne splatanie melodii i tekstów w ich wykonaniu możnaby było posłuchać godzinami.
A że uroczystość jubileuszową zespołu połączono z obchodami urodzin folklorysty i muzykologa Jana Taciny, drugą część programu zatytułowano „Rok z Janem Taciną”. Był Świynty Jón, kosztowani jabłek, kolyndowani i zabawa na pasiónku. Ku zakoczeniu wszystkich „na lajdy” nie bawiły się dzieci, ale dorośli. Stopniowo dołączyli młodsi i zanim odebrali wielość gratulacji, na sali rozbrzmiał się „Ojcowski dom”.