Już sama nazwa wystawy daje odbiorcowi wyraźnie do zrozumienia, że artysta traktuje Zaolzie jako swój dom rodzinny. Wskazuje na to obraz Czantoria oraz szlabany graniczne, które pojawiły się na kilku innych pracach.
„Chciałem podkreślić, że jestem synek tustela. Cała reszta to filozofia – próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób człowiek funkcjonuje w przestrzeni Zaolzia. Czasami czuje się samotny i zagubiony”, tłumaczy Władysław Kubień. Dodaje, że obrazy wykonane są techniką mieszaną oraz akrylem.
Wzrok zwiedzających skupia się również na kilku ciekawych obiektach. A że Władysław Kubień mieszka niedaleko Huty Trzynieckiej, nie trudno się dziwić, że wykonane są z metalu. Z kolei oparcia ze starych foteli stworzyły kolejny obiekt – rzekę Olzę.