„Staram się pokazać, jak wielka historia wpływa na losy zwykłych ludzi”

„Podróż w niechciane” – to tytuł najnowszej książki Danuty Chlupowej. Redaktor „Głosu” pochodząca z Suchej Górnej jako pisarka zadebiutowała w 2017 roku powieścią „Blizna”, zdobywając główną nagrodę za literacki debiut roku.

Danuta Chlupowa ze swoją najnowaszą powieścią. Foto: mc

Na jakim temacie autorka skupiła się w swojej najnowszej powieści i czy łatwiej jest napisać pierwszą lub kolejną pozycję zapytaliśmy Danutę Chlupową w rozmowie.

Do jakiego czytelnika jest twoja książka skierowana?
„Podróż w niechciane” jest literaturą obyczajowo-historyczną. Myślę, że częściej sięgną po nią kobiety, ponieważ opowiada o wojnie, ale nie z punktu widzenia działań militarnych (co bardziej interesuje panów), lecz przez pryzmat losów ludności cywilnej, zwłaszcza kobiet i dzieci.

Powieść zaczyna się od ewakuacji rodzin urzędników państwowych z wielkopolskiego Krotoszyna – pociągiem, który zaraz drugiego dnia wojny został zbombardowany oraz konnej ewakuacji Państwowego Stada Ogierów w Drogomyślu na Śląsku Cieszyńskim. Pociągiem ewakuuje się m.in. Bogusia Brzezińska z małą córeczką, konno Florian Urbański.

Losy tych dwojga są główną osią fabuły powieści, która opowiada o niekończącej się wojennej tułaczce, o miłości, na którą długo trzeba czekać, o solidarności i pomocy wojennym uchodźcom. Ten ostatni temat zresztą także dziś jest aktualny.

W Podróży w niechciane, ale też w twoich wcześniejszych powieściach, przewija się temat II wojny światowej, widocznie ten temat jest ci bliski… prawda?
Może dziwnie to brzmi, że jest mi bliski, bo chodzi o ponure i tragiczne czasy, jednak wciąż staram się zrozumieć coś, co jest nie do pojęcia – jak ludzie mogą pod wpływem ideologii i polityki sfanatyzowanych przywódców wyrządzać innym ludziom tyle zła.

Moje książki to nie jest literatura faktu, choć na faktach opieram swoje powieści, wprowadzając do nich równocześnie postacie i wydarzenia fikcyjne. Staram się pokazywać, jak tak zwana wielka historia wpływa na losy zwykłych ludzi, na ich decyzje i wybory moralne.

Czy gromadząc materiał musiałaś dużo czasu spędzić w archiwach czy opierałaś się naprzykład na wywiadach osób pamiętających tamte czasy?
Może nie tyle grzebałam w archiwach, ile czytałam wydanych książkowo historycznych opracowań naukowych. Dotyczyły one czasów wojennych w różnych miejscowościach, ponieważ fabuła – jak zresztą podpowiada tytuł – nie skupia się na jednym miejscu. Dużo dały mi wizyty w muzeach poświęconych czasom okupacji w Krakowie i Lublinie, odwiedziłam Krotoszyn, Koło, Klikową pod Tarnowem – to wszystko są miejsca, które pojawiają się w powieści.

I oczywiście Drogomyśl, ale ten akurat leży blisko. Bardzo mi pomogły wspomnienia uczestników krotoszyńskiej ewakuacji, zebrane i udostępnione przez Towarzystwo Miłośników i Badaczy Ziemi Krotoszyńskiej. Wiele kwestii konsultowałam z historykami.

Skąd pomysł na włączenie do akcji twojej najnowszej książki koni?
Zaczęło się od tego, że moja obecnie 17-letnia córka Ewa spytała mnie jakieś dwa lata temu, kiedy nareszcie napiszę coś o koniach. Wyjaśnię, że Ewa od dziecka jeździ konno. Napisałam zatem powieść opartą na prawdziwych losach istniejącej w przeszłości drogomyskiej stadniny.

Cały wywiad można przeczytać w aktualnym wydaniu naszej gazety z dnia 19 kwietnia 2023.

Další zprávy z regionu