O jakim zawodzie marzyła pani w dzieciństwie?
Po ukończeniu podstawówki w Czeskim Cieszynie chciałam pójść na konserwatorium i uczyć się aktorstwa. Zgłosiłam się dwukrotnie, jednak nie zostałam przyjęta. Skończyłam szkołę średnią w Hawierzowie. A ponieważ od dziecka lubię śpiewać i tańczyć, zgłosiłam się do konserwatorium Jaroslava Ježka w Pradze. Wybrałam kierunek aktorstwo musicalowe, który po dwóch latach rzuciłam, bo mi się znudził. Ukończyłam jednak studia na wydziale śpiewu jazzowego i zaczęłam prowadzić lekcje śpiewu w szkole artystycznej. Chociaż gościnnie występowałam w Bajce, do głowy by mi nie przyszło, że będę zajmowała się teatrem lalkowym.
Co skłoniło panią do zmiany decyzji?
Taką propozycję złożył mi szef Bajki Kuba Tomoszek. Pokochałam swój nowy zawód. Uwielbiam pracę z materią, bo jest to niezmiernie kreatywne zajęcie. Praca w zgranym zespole z fajnymi ludźmi to czysta przyjemność. W ubiegłym roku opracowałam muzykę do spektaklu Tkaczka chmur. Było to dla mnie kolejne nowe doświadczenie, które mnie zafascynowało. Skomponowałam również muzykę do kolejnych spektakli – do Jasia i Małgosi i do Frankensteina, który będzie miał premierę pod koniec wakacji – 30. sierpnia.
Nauczanie śpiewu zeszło na drugi plan?
Pięć lat pracowałam w szkole muzycznej w Trzyńcu, poza tym uczyłam w Ostrawie i w Wołoskim Międzyrzeczu. Obecnie daję już tylko prywatne lekcje śpiewu.
Jest pani też jazzową wokalistką. To dzięki studiom w Pradze?
W świat jazzu wtajemniczyła mnie siostra Tamara. To dzięki niej zdecydowałam się na studia na wydziale śpiewu jazzowego. Do jazzu, który jest pełen wolności i improwizacji, trzeba się wsłuchać i zrozumieć go. Improwizując, wkraczam w inny świat. Mam wrażenie, że unoszę się na falach. Znam osoby, które chociaż nie orientują się w świecie muzyki, kochają jazz.
Potrafi pani grać na kilku instrumentach muzycznych. Który z nich najbardziej przypadł pani do gustu?
W sztuce Muzykanci z Bremy grałam na kontrabasie a w spektaklu Diabeł i Kasia na heligonce. W naszej rodzinie każdy śpiewa i każdy gra na jakimś instrumencie. Na fortepianie gram od dziecka, więc chyba dlatego lubię go najbardziej.
Ciągnie panią w świat, albo jest pani w pełni zadowolona z angażu na domowym podwórku?
W Czeskim Cieszynie jestem w domu, tutaj wyrosłam. Pracuje mi się tutaj bardzo dobrze i jest mi tu dobrze. Może i dlatego, że Kuba Tomoszek zaprasza do współpracy fajnych reżyserów. Wyruszyć w daleki świat? A czemu nie? Pomarzyć zawsze można. Na razie jednak nie mam takich planów.
Podróżowanie jednak pani lubi…
I to bardzo! Uwielbiam wyjeżdżać, zwiedzać, poznawać nowe kultury. Jak tylko mam kilka dni wolnego, od razu myślę o biletach lotniczych. Z mężem, który jest także muzykiem i aktorem, ostatnio kupiliśmy sobie domek. Tegoroczne lato więc spędzimy, jak by to powiedzieć, „na malcie“.
Kolejną pani pasją jest podobno nauka języka francuskiego.
Najpierw uczyłam się francuskiego, a później języka hiszpańskiego. Uważam, że opanowanie przynajmniej podstaw różnych języków jest w życiu bardzo przydatne.