Arzia powróciła na zaolziańskie podwórko muzyczne dwa lata temu…
Z pomysłem reaktywacji przyszli członkowie pierwotnego składu zespołu. Kiedy okazało się, że nie wszyscy byli chętni wznowić zespół, wtedy zwrócili się do mnie i do Jacka Rybickiego, żeby uzupełniliśmy skład. Dwaj pierwotni członkowie zespołu, wokalista i drugi gitarzysta, zrezygnowali bowiem z powrotu do grania.
Jak wspominasz tamte czasy?
Byłem wtedy jeszcze w szkole, w gimnazjum. Chodziłem na koncerty Arzii, szalałem pod sceną. Wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbym kiedyś grać w tym zespole. W końcu tak się stało, więc jest to trochę taki paradoks.
W jakim składzie Arzia obecnie występuje?
Marek Grycz gra na perkusji, Roman Grycz na gitarze basowej a Daniel Adámek na gitarze elektrycznej. Zamiast drugiej gitary są klawisze, na których gram ja. Wokalistą zespołu jest Jacek Rybicki. Drugi wokal śpiewają Marek, Roman oraz ja.
W jakich klimatach Arzia się odnajduje?
Arzia poruszała się w klimacie takiego klasycznego, polskiego rocka, była zainspirowana zespołami przede wszystkim z tego gatunku muzycznego. Nie robimy jakichś szalonych eksperymentów, nie odbiegamy zbyt daleko od pierwotnej koncepcji muzycznej. Bazujemy na tym, co było przedtem, chociaż jest tam też trochę świeżych brzmień. Pojawiają się nowe eksperymenty, nowe pomysły muzyczne. Starzejemy się w tym dobrym tego słowa znaczeniu.
Fani zespołu należą do starszego pokolenia?
Uważam, że jest to przede wszystkim ta grupa wiekowa, która wyrosła na Arzii. Ta przychodzi na koncerty. Pojawiają się też młodsi znajomi, powoli przyprowadzają już swoje dzieci. Koncerty bywają zatem wielogeneracyjne. Jest bardzo miło patrzeć, jak dzieci muzyków znają teksty utworów i śpiewają razem z nami.
Zdradzisz, jakie ma Arzia cele?
Po wznowieniu zespołu staraliśmy się zaatakować wszystkie znaczące imprezy zaolziańskie, wydarzenia muzyczne i niemuzyczne. Nie mamy jednak żadnych wygórowanych celów. Chcemy po prostu dobrze bawić się muzyką. Graliśmy na flagowych imprezach, na Gorolskim Święcie w Jabłonkowie i na Święcie Trzech Braci w Cieszynie.