Po raz drugi bez wielkanocnych przedstawień

Widzowie i sympatycy gwarowych przedstawień rodem z Milikowa i Łomnej Dolnej muszą jeszcze zaczekać. To będzie już druga Niedziela Wielkanocna bez teatru.

Przed dwoma laty aktorzy czekali na autobus. Teraz czekają na możliwość zagrania przed swoją widownią. Foto: mc

Ostatnim przedstawieniem wystawionym przez zespół teatralny działający w ramach Miejscowego Koła w Milikowie-Centrum była sztuka „Wiym wszystko, czyli kurzyni szkodzi zdrowiu” autorstwa Ireny i Jana Czudków. Wówczas nikt nie podejrzewał, że na kolejną dawkę dobrego teatru będziemy musieli zaczekać…

„W ubiegłym roku planowaliśmy wystawić sztukę Władysława Młynka „Małżeństwo w gipsie”, którą zagraliśmy już w przeszłości. Chcieliśmy w ten sposób uczcić jubileusz urodzin jej autora, ponadto ja osobiście tę sztukę bardzo lubię. Niestety niesprzyjająca sytuacja epidemiologiczna uniemożliwiła nam kontynuację prób i przedstawienie zostało odwołane”, wspomina Halina Wacławek, reżyser przedstawień zespołu z Milikowa.

W tym roku aktorzy z Milikowa prób nie podjęli. Nie wierzyli, że sytuacja się uspokoi. „Może w przyszłym roku w końcu nam się uda. Przedstawienia wystawia-
liśmy ponad dwadzieścia lat z rzędu. Można powiedzieć, że nie mieliśmy Świąt Wielkanocnych. Co roku, po szybkim obiedzie,  biegliśmy do Domu PZKO, by zagrać przed naszą widownią. Teraz mamy wprawdzie więcej czasu, ale nie mogę powiedzieć, że nam tego wszystkiego nie brakuje”, dodała Halina Wacławek.
To nie była tylko jedna niedziela w roku.

Milikowscy aktorzy  byli zapraszani do różnych miejsc i wyjeżdżali w teren. Nawet kilkanaście razy pod rząd. „Teatrowi poświęcałam, podobnie jak reszta moich kolegów, dużo czasu. Nie raz odczuwałam zmęczenie, ale teraz mam pustkę w sercu. Brakuje mi kontaktu z pozostałymi aktorami, brakuje mi tego uczucia, że mogę kogoś rozśmieszyć, przyczynić się do tego, aby był jego dzień przyjemniejszy”, przyznaje Renata Staszowska, członkini zespołu z Milikowa, która chętnie wcieliłaby się w rolę plotkarskiej sąsiadki czy zwariowanej ciotki z miasta. „Obecnie muszę być tylko wzorową żoną, matką i nauczycielką”, śmieje się pani Renata.

Podobnie mają w Łomnej Dolnej. Jeszcze w ubiegłym roku żywili nadzieję, że zaproszą wszystkich na swój tradycyjny wieczorek. W tym roku już nie. „Brakuje nam naszych prób, naszych spotkań z widzami. Praca nad przygotowaniem każdego przedstawienia sprawiała nam przyjemność, lubiliśmy to robić, więc mamy nadzieję, że w przyszłe Święta Wielkanocne będziemy mogli znów zagrać”, powiedział Adam Kolasa, prezes Miejscowego Koła PZKO w Łomnej Dolnej.

Spotkań z teatrem, śmiechem i rodzinną atmosferą brakuje wszystkim stałym bywalcom podgórskich przedstawień. „Szkoda, że po raz kolejny nie będziemy mogli się spotkać. Sala hotelu Pod Akacjami zawsze pękała w szwach, przedstawienia naszych aktorów są nieodłączną częścią naszej kultury regionalnej”, przyznała Renata Pavlinová, wójt Dolnej Łomnej.

Další zprávy z regionu